Kto wcześnie się z łóżka zbiera, ten wcześnie umiera, czyli „Blask fantastyczny” Terry’ego Pratchetta

Witajcie,

żałuję, że nie mogę wstawić zdjęcia książki, o jakiej dziś napiszę. To moje ostatnie „przeprowadzkowe” dni – post piszę na jednym komputerze, w jednym domu, a publikuję go na innym komputerze, w innym domu. Fajnie, że już w ogóle mam jakiś komputer w owym „innym”, nowym domku, z którego, swoją drogą, jestem bardzo zadowolona – mam tu przytulny kącik czytelnika, więc mam nadzieję, że będę czytać jeszcze więcej.

„Blask fantastyczny” to jedna z pierwszych powieści „Świata Dysku”. Głównym bohaterem jest nieudolny mag Rincewind, w którego rękach spoczywa los całego Dysku. Mimo niesamowitych zdolności nie tylko do wpadania w opresje, ale także do ratowania swojego życia, zapewne nie dałby sobie rady, gdyby nie pomoc pewnego turysty, dla którego sarkazm jest tylko siedmioliterowym wyrazem na literę „s”, jego Bagażu, mającego skłonność do ucieczek i Żywej Legendy…właściwie ledwie żywej.

Do tej pory przeczytałam kilkanaście tomów „Świata Dysku” i zdążyłam wyrobić sobie trochę zdanie na temat większości bohaterów, których poznałam. Rincewind nigdy nie należał do moich ulubieńców, ale w tej książce spodobał mi się dużo bardziej niż na przykład w „Ciekawych czasach”. Uwielbiam za to Śmierć, który miał niewielki udział również w tej części. Nowym bohaterem, którego poznałam i z miejsca pokochałam jest turysta – Dwukwiat. Jest po prostu niesamowity!

Humor, jak zwykle u Pratchetta, na najwyższym poziomie. Moi domownicy są już przyzwyczajeni, że, kiedy czytam książkę z bardzo kolorową okładką i żółtym grzbietem („Blask fantastyczny” wyjątkowo miał niebieski grzbiet, gdyż pochodził z serii „Nowa fantastyka”) czasem wybucham niepohamowanym śmiechem. Jasne, jest to charakterystyczny humor i przy pierwszym czytanym tomie („Łups!”) byłam trochę zmieszana, ale Świat Dysku chyba trzeba lepiej poznać, aby go pokochać.

Jedyne moje „ale” – nie lubię pratchettowskich zakończeń. Zawsze następuje wówczas wybuch, ucieczka, ratowanie życia, jakieś akcje, które stają się strasznie poważne. Gdyby jednak nie to, nikt nie mógłby mówić o „Humorze i mądrości” Świata Dysku, bo to zwykle przy końcu pojawia się owa mądrość. Zwykle mierził mnie odrobinę także lekki sentymentalizm w końcówkach, ale tym razem, kiedy… (tu pojawiłby się spojler, ale wiedzcie, że było to dla mnie naprawdę wzruszające)… naprawdę byłam smutna.

Moja ocena książki: 5-.

Świat Dysku jest piękny i stanowi świetną alternatywę dla naszego świata, choć w wielu miejscach są one naprawdę do siebie podobne.

Chcę poznać Wasze opinie o Pratchettie i jego twórczości. Jeśli również zaczytujecie się w „Świecie Dysku” to jacy są Wasi ulubieńcy? Czy naprawdę należę do bardzo wąskiego grona wielbicieli Williama de Worde, czy po prostu jego fani się nie ujawniają? Czekam na Wasze opinie. W tym tygodniu przygotuję także obiecywany post podsumowujący wyzwania czytelnicze.

Jeszcze jedna ważna sprawa: „Blask fantastyczny” był drugą książką, czytaną przeze mnie w ramach wyzwania czytelniczego „Trójka e-pik”. Więcej o wyzwaniu na blogu: http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2012/07/lipcowa-trojka-e-pik-i-podsumowanie.html. Być może jakiś rekordzista zdąży jeszcze dołączyć do lipcowego wyzwania i przeczytać wymagane pozycje, ale, jeśli nie, to zachęcam do śledzenia bloga, bo pewnie niebawem pojawi się wyzwanie sierpniowe.

Czy wiecie, że dziś jest ostatni dzień mojego dzieciństwa? To chyba ostatnia chwila, żeby pograć w „Chicken Invaders 2” i pohuśtać się na huśtawce, więc już kończę, bo ważne sprawy mnie wzywają. Trzymajcie się ciepło,

Ania

PS: Troszkę „zawaliliśmy” Was ostatnio postami, ale, kiedy wreszcie mamy trochę wolnego czasu, wena twórcza budzi się nieoczekiwanie. Jeszcze dwa tygodnie do naszych wczasów, pewnie będą one pełne postów. Zachęcamy do zaglądania i czytania!

Dodaj komentarz

Filed under Książki

Dodaj komentarz