Wszystko dla Jacka, czyli „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach” Roba Marshalla

Witam!

W niedzielne popołudnie, przed tygodniem udało mi się wreszcie obejrzeć czwartą część „Piratów…”. Bardzo lubię filmy z tej serii, bo niesamowicie się przy nich relaksuję. Zawsze doceniałam je ze względu na genialną muzykę, świetne zdjęcia, kostiumy i mojego ulubionego bohatera – Jacka Sparrowa. Nie należę do grona zagorzałych fanek Johny’ego Deppa, ale w tej roli zawsze bardzo mi się podobał – począwszy od mimiki i sposobu wypowiedzi, a kończąc na przezabawnym, „kaczkowatym” chodzie. Ucieszyłam się zatem, kiedy usłyszałam, że czwarta część jest praktycznie w całości poświęcona Jackowi.

Najnowszym celem charakterystycznego pirata jest dostanie się do Źródła Młodości. W wyniku spotkania w dziwnych okolicznościach ze swoją starą przyjaciółką (w tej roli Penelope Cruz – albo jest lepszą aktorką niż Keira Knightley, albo miała lepszą rolę; w każdym razi ta postać kobieca bardziej mnie przekonała) wyrusza w podróż do tego miejsca. Jednocześnie do źródła chcą dostać się także inni, co jest tylko jednym z czynników komplikujących sprawę. W skrócie: jak zwykle zapowiada się niezła przygoda w egzotycznej scenerii.

Stałe elementy „Piratów…”, czyli świetna, klimatyczna muzyka, doskonałe kostiumy i wspaniałe scenerie oraz wszelkie sceny ucieczek Jacka jak zwykle bez zarzutu – klimat „Piratów…” pozostał idealny do samego końca. Gra aktorska także nie pozostawia wiele do życzenia. Jedynie fabuła stała się trochę „rozwleczona” i wątki poboczne nieco się „zepsowały”. Jestem gotowa ozłocić Roba Marshalla za to, że Jack Sparrow do końca pozostał sobą, mimo że pod koniec filmu spodziewałam się najgorszego (bad boy gone good). Osobowość tej postaci genialnie odtwarzana przed Johny’ego Deppa rekompensuje mi wszelkie niedociągnięcia tego filmu. Będę tęsknić za nim, to pewne.

Moja ocena filmu: 5-.

Co poza tym?

Kochani, musicie wiedzieć, że Marcin w środę stał się pełnoletni! Nie wiem, czy wpłynie to na powagę postów, czy może na częstotliwość ich dodawania, ale mam nadzieję, że nadal będzie chciał prowadzić bloga z dzieciakiem, jakim wciąż jestem ja.

Dziękuję naszej Czytelniczce Patrycji za link do świetnej stronki: http://awesomepeoplereading.tumblr.com/. To nic innego jak potężny zbiór fotografii znanych czytających osób – patrząc na niektóre aż chce się wykrzyknąć sloganowe już „reading is sexy!”, inne natomiast są klimatyczne lub zabawne. Pewnie zdjęcia z tej strony będą jeszcze przez nas wykorzystywane na blogu. Naszych fotografii jeszcze w bazie nie odnalazłam – albo za mało czytamy, albo nie daliśmy się jeszcze żadnemu fotografowi złapać.

Niebawem chcę napisać kilka słów o wyzwaniach/ruchach/filozofiach czytelniczych. Jeśli znacie jakieś oryginalne, godne polecenia tego typu zagadnienia, zachęcam do dzielenia się tą wiedzą.

Jeśli czas pozwoli (dożynki w szkole, na szczęście, zbliżają się już ku końcowi) to niedługo przeczytacie także pierwszą z „Rozmów o filmie”.

Uprzejmie prosimy o podawanie naszego adresu dalej, sugestie, co można by na blogu zmienić i, przede wszystkim, czytanie nas!

A jeśli ktoś chciałby się z nami skontaktować to mamy także maila: marcinania@interia.pl.

Dobrze, kończę już, bo jak zwykle organizacja zajmuje więcej miejsca niż opinia o temacie zasadniczym. Czy ktoś może podziela moją miłość do Jacka?

Miłego weekendu, Kochani! Pozdrawiam serdecznie,

Ania

4 Komentarze

Filed under Filmy

4 responses to “Wszystko dla Jacka, czyli „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach” Roba Marshalla

  1. Ja tylko tę część „Piratów z Karaibów” oglądałem i podobała mi się. Lubię zarówno Jacka jak i Penelope. :-) Może na wakacjach sięgnę po inne części.

  2. vienne

    Jack to gość, dla którego się ogląda Piratów… i nie ma że nie.
    Oczywiście jednak muzyka jest istotniejszym elementem, dzięki któremu (czy też dzięki komu) mogę ich oglądać a^n-1 razy ;)

Dodaj komentarz